sobota, 28 lutego 2009

--


Zanurzam myśli w głębokich wodach przeżyć
i poznaję smak zapomnienia –
- świeża gorycz zaadsorbowana na powierzchni dawnych snów
tkwi uparcie w chorej tkance języka

Oddech myśli krótki
Oddech myśli spłycony
Oddech myśli wyciszony

Brak oddechu myśli

piątek, 27 lutego 2009

blaski i cienie


Zupełnie, jakbyś podarował mi marzenia. Rozsypał migoczące senną poświatą iskierki, żeby miękko opadały u moich stóp i rozświetliły ciepłym blaskiem zimne ściany myśli. W takich chwilach nie czuję na ramionach szalu chłodu z delikatnej, mglistej materii smutku. Teraz mogę otulić się marzeniami. Przytulnie tutaj, wśród uderzeń w klawisze, wśród szarpnięć strun.
Kiedy zamknę oczy, poprzez wzburzone powietrze wnikam w głąb umysłu. Dziś nie widzę gnijącego mięsa marnej jakości. Nie czuję odoru rozkładających się trucheł rozszczepionych wersji mnie. Nie brodzę w cuchnących ściekach zużytych pomysłów. Nie potykam się o spleśniałe marzenia. Wśród kalekich myśli nie napotykam na rozpadające się rudery idei.
Dziś krajobraz zamaskowały kryształowe pałace. Ich chłodne posadzki rozpraszają światło, które łagodnie oplata umysł falą barw. Wiem, że mogę doskonale wtopić się w każdą szklaną cegłę. Scalić z promienistą falą muzyki, która rozświetla wszystkie wnętrza. Mogę przeniknąć dowolną barierę i pokonać wszelki opór.
Unikam jednak głębokich piwnic, których mury porasta gęsto wilgotny niepokój. Nie zapuszczam się do pałacowej kuchni, by w kącie, pod stołem nie znaleźć przybitego rzeźnickim nożem drobnego ciałka odległych wspomnień. Na wszelki wypadek nie otwieram okien na najwyższych piętrach. W drobnych pęknięciach futryn może gnieździć się mech pierwotnych lęków. Gdy ktoś nieopatrznie dotknie parapetu, wypełza i wgryza się w pory skóry.
Wolę rozległą salę balową. Wokół kryształowa sterylność i pozorne ciepło.

Zamykam się w idealnym śnie.
Moim pierwszym koszmarze.

wtorek, 24 lutego 2009

..


      Z tych wszystkich utkanych złudzeń:
     
      lekko haftowanych świetlnych iluzji
            ukrytych w przestrzeni odmiennej rzeczywistości
      słownych krajobrazów fatamorgany
            pełnych obietnic i zdziwień
      halucynacji i rojeń poczętych w marzeniach
            wzrastających na pożywnych pragnieniach
     
      tylko emocje są prawdziwe

niedziela, 22 lutego 2009

~


Obrysowane ostrzem szaleństwa obrazy z pogranicza jawy i snu
w jednej chwili rozdzielone sztyletem wbitym pewnością istnienia
Ostrzem materii. Ostrzem oddziaływań. Ultracienkim i przeszywającym po koniuszki palców.
To moment, w którym tracę wszystkie słowa  –
 - w gotowej formie spływające wyznanie
Nagłe rozproszenie myśli na krawędziach niknącego objawienia
Drżenie umysłu po prostu zamiera.
Istnienie w zawieszeniu
Istnienie w pustce
Nieistnienie w życiu
Po chwili – leniwie i jakby z wahaniem – powracające falą mrowienie.
Najpierw ciało ożywa. Na końcu umysł poddaje się wibracji.
Do tego już pamięcią nie sięgam. Granica przekroczona.
ale
Musiało przecież nastąpić.
Dziś jestem.
Dziś piszę.
Umysł znowu drży.

sobota, 21 lutego 2009

splątane stany świadomości


Dopaminowy sen zwarty z rzeczywistością
poddaje się pulsacyjnemu rytmowi spirali czasu
Wgryzam się w schorowane tkanki życia
wysysając z nich ostatnie soki

Dopiero w głębi zacienionych zakamarków
znajduję rzeki skute lodem
Odmorożone dłonie wygładzają taflę myśli
Oszronione usta przywierają do powierzchni
Mordowane zimnem włókna poddają się pulsowi głębi
Czuję
pierwszą wibrację trąconej struny pamięci
- wspomnienie początku
Ostatnie źródła ognia w lodowej skorupie czekają na tchnienie
które uchroni przed zgaszeniem
Skłębiona purpura oddechu zdziera szron z rozwartych warg
wnika w kryształową pustkę chłodu.

już wiesz

płomienie krwi będą tańczyć
dopóki nie pogrążysz ich w próżni