piątek, 29 maja 2009

linie myśli


- przebiegam szybko palcami po cieniach wiszących w szafie
przebieram, wybieram, przymierzam, otulam się -
taką to obcość sadzą w myślach przyczajone przydrożne drzewa
ich ułożone z matematyczną skrupulatnością gałęzie
rozdzielają światło na wąskie pasemka
i tną nimi moją twarz
przenikają z łatwością ścianę czaszki
wydzielając nowe płaszczyzny skłębionego mózgu

(splątane wstęgi myśli rozdzielają się na dwa wyraźne pasma)
(ze wspólnego zagęszczenia w punkcie strzelają równoległe ścieżki, by na końcu znów zbiec się w punkcie)
:

.
poprzez korytarze chmur i rozległe przestrzenie górskich szczytów
z łatwością przechodzę po ostrzu spojrzenia rozciągniętym nad przepaścią rozmycia
pod bosymi stopami wyrasta dywan mgły wymiecionej siłą woli z zamszowych dolin
odciskam w nim miękki ślad swojej obecności

całe rozumienie świata stawiam na brzytwie percepcji
.

.
jesteśmy
szafa cienie ja

w zakorzenionej w pierwotności drzewa szafie przestrzeń i górski wiatr,
który wymiata z zakamarków kurz przeszłości

w wyrzuconych z szafy cieniach zwiewność i samotność scalające się z gałęziami drzew,
bym zawsze mogła, gładząc pień, wydobyć je ze splotów parkowych

we mnie
całe rozumienie świata postawione na brzytwie percepcji
.

czwartek, 7 maja 2009

aberracje


płytko pod powiekami
na falującej powierzchni rzeczywistości
dryfują sny
o poranku staję niepewnie na progu jawy
i prowizorycznie oddzielam światy czarną linią

na nic puste gesty
sny i tak przeciekną
oblepią palisadę rzęs
zasnują spojrzenie oniryczną mgiełką
a u schyłku dnia miękko zamażą ostatnie kontury realności

znów zamieszkam w aberracjach