niedziela, 31 stycznia 2010

*

Mam fatalną pamięć.
Czasami zapominam zapomnieć.

rozpraszanie


Ściskam w pięści ostatnią garstkę mgły.
Trzymam ją na najjaśniejszą godzinę –
- tę tuż po doznaniu olśnienia.
Uwolnię wtedy, by zyskać chwilę wytchnienia -
moment absolutnego bezmyślenia.

sobota, 16 stycznia 2010

przezroczystość bytu


Śni mi się długi korytarz. Na ścianach w ogromnych ramach wiszą wszystkie moje sny. Gdy nocom brakuje zapamiętanych majaczeń umysłu, zastępuje się je lustrami. W efekcie zjawy niejawy mieszają się ze sobą a przeszłość nabiera pozornej głębi.
Śni mi się niekończący się korytarz. Na ścianach w ogromnych ramach wiszą zwierciadła. Wszystkie odbijają pustkę, która spiętrza się z każdym kolejnym krokiem odliczanym z dokładnością do nieskończoności.

/Wolałabym śnić ten sen we śnie./

czwartek, 7 stycznia 2010

.~*


Masz rację. Jestem kropką, ale umniejszasz moje znaczenie.

Jestem maksymalną kondensacją, nieskończoną gęstością.
Jestem brakiem przestrzeni, której tak łaknę.

         (stworzyć przestrzeń i dowiązać do niej
         czas
         spleść wstążki..)

Jestem czystą potencją, światłem nienarodzonym.
Jestem wszechświatem, który nie wydał jeszcze pierwszego krzyku.

Zanim się obejrzysz, ten abstrakcyjny, nieistniejący punkcik rozrośnie się.
Już teraz pęcznieje.

.

*

Bez drżeń i bojaźni rodzą się światy

         (bez.. zawsze ten bez..)

Są wybuchem gniewu i pasji. Furią sprzeciwu wydartą z otchłani spokoju.
Dalej jest już tylko brak granic.

poniedziałek, 4 stycznia 2010

„`


Zamykam oczy i w ciemnościach słucham rzeczywistości. Jestem z nią tak zgrana, że nie muszę słyszeć samej siebie. Dostrajam się na innych poziomach. Zanurzona w muzyce tańczę jak szalona. Kolejne wibracje dźwięków dostarczają precyzyjnie odmierzonych porcji tlenu podsycających ogień. Zewsząd wyrastają wzory z pasją przebijające się w trzeci wymiar. Płomieniste stwory, których kształty zmieniają się tak szybko, że ledwie majaczą na granicy rozpoznania, tańczą wokół mnie. Ich wykrzywione żarem kończyny prowadzą moje ciało. Jęzory ognia liżace skórę otwierają nowe korytarze drżenia.
Pożar pożera kolejne włókna ciemności obficie porastające świat po wewnętrznej stronie powiek.
Nie pamiętam, by kiedykolwiek w środku tak głośno dudnił ciężki, diaboliczny śmiech.